Film rozpoczyna się kiedy staruszka pochodząca z pewnego afrykańskiego plemienia proponuję naukowcowi wyjawienie sekretu wiecznego życia w zamian za zorganizowanie wyprawy w jej rodzinne strony. Naukowiec, pomimo początkowego wahania zgadza się, a ponieważ nie jest zbyt miłym facetem postanawia zabrać ze sobą swoją starzejącą się żonę jako królika doświadczalnego. Jeszcze pożałuje że nie był gentlemanem.
Universal mierzy się z klasą B. Byłem dość zaskoczony. Niby to niskobudżetowy horror z kobietą jako zabójca (tytuł nic raczej nie ukrywa:) ale aktorstwo było dość dobre, nie było dłużyzn a bohaterowie byli wyraźnie zakreśleni. Filmowa para małżeńska, pan i pani Talbot, drą koty na całego. On jest skończonym chamem, ona alkoholiczką i są naprawdę przekonujący w swoich rolach(choć stereotypowi do bólu). Największym minusem filmu, jak dla mnie jest druzgoczące przedstawienie kobiet. Pani Talbot jest słaba emocjonalne, piję nie radząc sobie ze swoim wiekiem i nie cofnie się przed niczym aby odzyskać młodość. Generalnie film mówi: Kobiety są słabe i obchodzi je tylko cielesność. Niezbyt to pasuję do dzisiejszych standardów ale w latach 50tych było powszechną opinią, zwłaszcza w filmach gdzie tylko faceci mogli być ucieleśnieniem siły i władzy.
Poza tym film oglądało mi się dość przyjemnie. Horror w starym stylu.