Wydaje mi się, że ten film należy potraktować jak kompletnie drugi świat, który nie ma nic wspólnego z książką. Możemy się bulwersować, że jest mało dokładny jeśli chodzi o odwzorowanie powieści, ale po co? Potrafię zrozumieć reżysera i dopatrzeć się tutaj jego własnych intencji. Simon Wells chciał pożonglować fabułą i według mnie nawet mu się to udało. Odciął się od pierwowzoru, bo po co powielać ten sam system od 1895 roku? On zaproponował swoją wersję wydarzeń, inspirują się powieścią dziadka. Zdania według mnie powinny być podzielone, ale również wyrażające zrozumienie dla autora filmu. Przyznam, że momentami trudno jest zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Kiedy ten cały Uber Morlok próbuje wytłumaczyć Alexowi, dlaczego nie da zmienić się przeszłości – musiałem obejrzeć drugi raz tę scenę, aby poukładać myśli.
Film ogółem mi się podobał i nie uważam, że trzeba go skreślać, a zrozumieć...
Pozdrawiam